Wyobraź to sobie.. stoję przed Tobą, mam na sobie cienką, opływową sukienkę i rozpuszczone włosy. Przyparta do ściany wpatruję się płochliwie w Twoje oczy. Chcę Ci się wyrwać, kiedy Ty w międzyczasie przesuwasz swoją dłonią po atłasowej sukience. Przestaję oddychać, moje serce zaczyna bić coraz głośniej i momentami mam wrażenie, że wyrwie mi się z piersi, które podnoszą się to znów opadają w niespokojnym oddechu. Moje ciało nieruchomieje. Drugą ręką oparty jesteś o ścianę i blokujesz mi jakiekolwiek możliwości manewru.. Nachylasz się nade mną... Twoje usta blisko mojej twarzy, czuję, Twój delikatny oddech nad sobą, gdy Ty szepczesz mi do ucha
-ślicznie wyglądasz, tylko nie rozumiem dlaczego się mnie boisz.
- Powinnam była iść do domu, nie boję się Ciebie tylko tego, co ze mną zrobisz. Patrząc w Twoje oczy widzę dokładnie Twoje niecne zamiary. - mówię wolno i z zalotnym uśmiechem.
- Myślę, że jakkolwiek nie patrzyłabyś w moje oczy nie masz pojęcia jakie myśli się we mnie kryją, bo uciekłabyś z krzykiem...
- Może powinnam była to właśnie zrobić?
- Nie. - mówisz stanowczo i przyciskasz mnie do siebie mocniej.
Nie poddajesz się moim dyplomatycznym mowom, nosem gładzisz moją szyję i czujesz zapach perfum mieszający się z zapachem brzoskwiniowego szamponu i różanego płynu do prania. Uśmiecham się do Ciebie i proszę, żebyś mnie przepuścił… Ty jednak łapiesz mnie za biodra i przysuwasz do siebie, ściskając gwałtownie i namiętnie, następnie Twój uścisk lekko spełza z mojego ciała zostawiając na nim delikatne odciski Twoich palców i teraz całujesz mnie w sam czubek głowy. Czuję Twój zapach… Twoje dłonie na ramionach odsłaniające ramiączka i zrzucające moją sukienkę na podłogę, leży pode mną oplatując stópki. Podnosisz mój podbródek i całujesz mnie, nie sposób nie odwzajemnić tego pocałunku. Wiem, że nie powinnam, ale już rozpinam guziki Twojej czarnej koszuli. Stoisz w samej koszulce.. Stoję ogołocona przed Tobą, zlękniona a zarazem pewna siebie. Przypatruję się Twoim rysom twarzy, mam na sobie tylko czarną bieliznę, i komplet błyszczącej biżuterii. Twoje oczy płoną obejmując mnie spojrzeniem. Ponownie całujesz mnie po szyi, wgryzasz się niebezpiecznie w obojczyk, powodując tym samym przyjemny ból. Widzisz lekkie przerażenie i zafascynowanie w moich oczach. Twe ręce zawędrowały za moje plecy, łaskoczesz mnie dotykiem, gdy zmysłowo trącasz nimi o moje łopatki.

Rozpinasz mój stanik i rzucasz go za siebie ciągle patrząc w moje oczy, więc teraz jestem półnaga, więc teraz jestem Twoja i nie wypuścisz mnie z swoich ramion przez długie godziny tej nocy. Przypierasz mnie mocniej do ściany, której zimno sprawia, że sutki moich piersi sterczą radośnie. Spoglądasz na nie z zaciekawieniem i chcąc schylić się by je pocałować czujesz mój opór.