
Przychodzę do Ciebie trochę podpita wracając z imprezy. Obiecałam, że wpadnę na 5 minut, by życzyć Ci dobrej nocy. Witam Cię namiętnym pocałunkiem w usta jednocześnie ręką delikatnie muskając o pasek Twoich spodni. Nie wiesz czy dreszcze które dostałeś wywołane są z powodu mojej zimnej dłoni czy z powodu nutki podniecenia jaką wprowadziłam, ale Twój kolega niespodziewanie zaczyna stawać a myśli zabrudzają niegrzeczne historie, które masz zamiar dziś zainicjować. Oferujesz się, że odprowadzisz mnie na tramwaj. Po drodze nawijam jak najęta, plotę straszne głupoty i co jakiś czas zanoszę się śmiechem kokietując Ciebie wzrokiem. Kiedy znów próbuje palnąć coś pijackiego przyciągasz mnie gwałtownie do siebie i niespodziewanie zamykasz mi moje usta intensywnym, zaborczym pocałunkiem. W parku w jakim się znajdujemy jest zupełnie pusto, ciemno i ciepło jak na czerwcowy wieczór przystało, choć może to tylko imaginacja za sprawą podniecenia jakie się we mnie wezbrało. Twoje dłonie skradają się pod mój czerwony płaszcz, dotykają brzucha i kierują się w dół spodni zahaczając niby całkiem przypadkowo o ich guzik. Wycofujesz się jednak szybko i już rozczarowana chcąca nawoływać o jeszcze stopuje się słysząc tak dobrze mi znany dźwięk. To Twoja klamra od paska właśnie została odpięta przez Twoje dłonie. Przegryzam z zniecierpliwieniem usta. Twoja twarz nachyla się do mnie i delikatnym szeptem łaskoczesz moje uszy:
Chwila nieuwagi i już plecami opieram się o olbrzymie drzewo, które stało tuż za mną.Przybliżasz się na kilka milimetrów od mojej twarzy i dyszysz głęboko, mierzwisz moją grzywkę i już, już przybliżasz się do mojej szyi wpijając w nią ostro zęby doprowadzając mnie do szaleństwa.

- To, że pytam nie oznacza, że oczekuje odpowiedzi. Milcz i klękaj. - bez słowa sprzeciwu wykonuje Twoje polecenie czując jak zimna od rosy trawa łaskocze moje kolana - a teraz będziesz tak długo sprawiać mi przyjemność aż stwierdzę, że starczy. Nie przyjmuje do wiadomości, że nie masz ochoty lub nie potrafisz. Zapakuje Ci mojego kolegę po same migdałki a Ty możesz pluć i dusić się a będziesz robić to tak długo aż zasłużysz na coś więcej. - chcę zaprotestować lecz w tym samym momencie Twój penis z impetem okala moje usta, Twoje ręce wplatają się w moje ułożone włosy, Twoja głowa odchyla się w ryzach rozkoszy a jedyne co udaje mi się usłyszeć to brutalne: bierz go dziwko do buzi.

Sprawianie Tobie przyjemności sprawia, że odpływam, chcę robić to coraz lepiej i lepiej. Z każdym nowym momentem czuję jak prężysz się i twardniejesz coraz bardziej. Nie czuję oporów wpychając go sobie po same migdałki, nie czuję się źle, gdy oczy zachodzą mi łzami i chcę sprawić, że dojdziesz otulony moimi ustami.
- O tak - mruczysz - tak właśnie zachowują się usłużne szmaty - Twe dłonie wplecione w mojego koczka szarpią go intensywnie, że z misternie ułożonych włosów pozostaje wspomnienie.
- Myślisz, że możesz czesać się na grzeczną dziewczynkę? Spójrz no tylko na siebie, ślęczysz na kolanach i obrabiasz mi pięknie penisa. Zapomnij o takim uczesaniu. Masz wyglądać na moją rasową kobietę. Moją... słyszałaś ? To znaczy, że nikt inny nie ma od dziś prawa włożyć Ci penisa w tą piękną twarzyczkę. Jeżeli tak się stanie to po Twoim kochasiu nie zostanie żaden ślad. Zapierdolę go choćby za to, że się na Ciebie spojrzał i w myślach Cię rozebrał. Każda z Twoich dziurek należy do nie i nie interesuje mnie kompletnie mnie Twoja awersja do anala, pragnę Twojego tyłka, chcę go mieć i jeżeli tylko piśniesz słówkiem to w niego wejdę. Teraz wstawaj i wypinaj się pod tym drzewem, od tej całej nagonki o Twoim tyłku nabrałem ochoty na Twoją wylewającą się koleżankę. Sprawdźmy jak bardzo Cię podniecam - na twarzy wypełzł grymas niezadowolenia - wstawaj mówię...


Wstałam i rękoma oparłam się o drzewo, poczułam tylko jak zwinnie palcami przebijasz się pomiędzy płatkami mojej różyczki, tylko po to by wyciągnąć je po chwili i spojrzeć na swoją rękę, która ociekająca moim podnieceniem lśniła na Twoich palcach. Zamiast grymasu zadowolenia na Twojej twarzy zauważyłam pogardę i cwaniacki uśmiech:
- tak łatwo Cię podniecić? - mruknąłeś niby niezadowolony. Zanim zdążyłam powiedzieć słowo Twoje palce musnęły moich warg, poczułam lekko kwaśny smak soków - powinnaś bardziej się postarać, zlizuj ze mnie Twój znak, sprawdź jak smakuje Twoje łatwe podniecenie - palce okalały moje usta i w tym samym momencie delikatny uśmiech pojawił się na mojej twarzy - nie, nie ma w tym nic słodkiego. Nie rozumiem czemu się śmiejesz. - trwało to zaledwie sekundę i przeszył mnie lekki ból i podniecenie, bo Twój członek gwałtownie zatopił się we mnie. Chwilę trwałeś we mnie a ja po prostu nie śmiałam powiedzieć czegokolwiek.
- Miękka, śliska i podniecona - Twój penis wyślizgnął się z mojego wnętrza i teraz główką tylko łaskotałeś moją łechtaczkę. Poczułam jak z początku delikatnie otwieram się przed Tobą, następnie coraz głośniej dysząc poczułam jak zanurzasz się i ociekasz moim nektarem a na samym końcu poczułam odrobinę bólu połączonego z tak wielką ekscytacją, że niezahamowanie, nieokiełznanie wykrzyknęłam Twoje imię, które niosło się po pustkowiach parku.

- Powinnaś grać w filmach porno, oglądałbym je za każdym razem jak idę spać i z rana, gdy moje podniecenie sprowadza mnie myślami ku Tobie. Twoja twarz w obiektywie, twarz jęczącej dziwki. Jakże piękne mogłyby być poniedziałki. Jęcz, rozbudź to całe uśpione miasto swoim krzykiem, niech wie, że jesteś w moim władaniu. Wykrzyczałam Twoje imię z takimi emocjami, że po ciele przeszedł mi dreszcz.
- Tak, to moje imię. Zapamiętaj je dobrze i nie waż się pomylić, bo skończy się to dla Ciebie źle. Twój stosunek anty anal nie będzie miał dla mnie najmniejszego znaczenia. Znajdę się tam, gdzie reszta nigdy nie była, choćby bolało to Ciebie i doprowadzało do łez, rozumiesz?
- rozumiem. - wydyszałam ledwo łapiąc oddech.

- Wiesz... to najwyższy stopień hedonizmu. Kiedy nie martwiąc się o to jak się masz czerpię z tego przyjemność, ale gdy widzę jeszcze w dodatku na Twojej twarzy ten wyraz, który wyraża, że Ci jest kurewsko dobrze, nie masz pojęcia jak się czuję.
Stoisz kilka centymetrów ode mnie, ja zabawiam się sobą i czuję jak poskramiasz w ręku swojego penisa. Moje palce pracują bezustannie od czasu do czasu na ręce czuję jak muskasz mnie twardym członkiem. Słyszę Twój ciężki oddech i przygryzam wargi do krwi.
- wiesz co teraz chodzi mi po myśli? będę zabawiać się tak długo sobą, patrząc na Twoją twarzyczkę w uniesieniu aż doprowadzę się do orgazmu. Skończę na tym Twoim czerwonym płaszczyku i taka sponiewierana wrócisz do domu.
- Nie możesz tego zrobić.
- To nie Ty dyktujesz tutaj warunki. Milcz więc. - jeszcze chwilę słyszę jak podniecasz siebie rękoma aż nagle odwracasz mnie z powrotem w stronę drzewa. Moja twarz przyparta do niego czuje każde wgłębienie kory. Dłońmi rozsuwasz od tyłu mój płaszcz i znów mnie poskramiasz.
- W sumie masz rację - znów próbuje wypowiedzieć słowo, gdy Twoja dłoń zasłania mi usta - ile razy mam powtarzać, że jedyne co chcę dziś słyszeć z Twoich ust to moje imię lub spazmatyczne jęki...? bardzo mi przykro , że jeszcze tego nie zrozumiałaś. Teraz niestety nie jesteś w stanie powiedzieć niczego, co powstrzyma mnie przed dojściem w Tobie. Tak sobie pomyślałem, że to najlepsze co mogę zrobić.

- Kocham Cię wariatko. Za to, że jesteś taka a nie inna.
Uśmiecham się z wrażeniem, że choć nasze życie seksualne jest takie zwariowane to nigdy nie zwątpię w te dwa słowa, które mówisz zawsze z tymi zielonymi oczyma wbitymi we mnie.
- Ja Cię też. Wracajmy już do domu.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz