Zjawiłeś się tak szybko i pochłonąłeś każdą z moich myśli. Wszedłeś tak
pewnie w moje życie tego pamiętnego wieczoru, kiedy otworzyłeś drzwi wychodzące
z sali na balkon. Jakoś tak ciężko uwolnić mi się od tego wszystkiego. Nie
powinieneś tak mną zawładnąć. Nawet Cię nie znam, nie wiem jak masz na imię.
Idziesz w moją stronę a ja przestaję uczestniczyć w konwersacji, która jeszcze
niedawno mnie interesowała. Stanąłeś koło barierek i przyglądasz się tłumowi
osób a ja mam czas, by zanalizować Twoją osobę. Nawet nie przeczuwasz, że
możesz być celem w moich myślach.
- Dobrze się bawisz? – pytam
zdawkowo odwracając głowę w Twoją stronę.
- Nie najgorzej. Wyszedłem się
przewietrzyć. – słyszę po raz pierwszy ton Twojego głosu, jesteś tak pewny
siebie, że gdyby nie alkohol we krwi zamilkłabym na wieki.
Mamy szesnasty października.
Nic nie mam załatwione na
dzisiejszą zabawę, jestem w typowym dla siebie bałaganie i zaczynam porzucać
nadzieję co do punktualnego przybycia. Szybko jednak motywuję się i udaje mi
się kupić piaskową sukienkę i wysłać brata po. Szybki myk z włosami, ubranie brązowych szpilek i
zarzucenie brązowego płaszcza załatwia sprawę.
Udało się. Za niecałe pół godziny będę ma miejscu.
Pełno znajomych, jeszcze więcej alkoholu i znienawidzona muzyka techno. Nie
mogłam trafić lepiej. Znieczulam się głupią wódką, dyskutuję, śmieję się,
staram się dobrze bawić. Wszyscy są pijani, tworzą się pary, jest tłoczno i
głośno. Typowa popijawa, nic nowego, tym bardziej szczególnie ciekawego. Chyba
jestem zbyt pijana, by tańczyć. Powinnam wyjść i zapalić papierosa, by móc się
odreagować. Przestać myśleć. Taki cel, taki zamiar, znieczulić się na to
wszystko co się działo. Po prostu zabawić się i nie myśleć o konsekwencjach.
Przecież należy mi się.
Czuję się samotnie, jakoś wyobcowana pośród tej zgrai pijanych ludzi.
Jestem indywidualistką, ludzie się ze mną nie zgadzają, więc by się dostosować
do społeczeństwa teraz i zawsze muszę grać. Wychodzi mi to wręcz perfekcyjnie.
Przecież to łatwe przybrać maskę, być kimś w oczach kogoś, zostać nikim w
swoich własnych. Nie pora tutaj na życiowe rozważania, teraz chcę tylko
zapalić.
Znajduję Ciebie. W tym
momencie, kiedy nie chcę zmian, boję się ich i ciągle czuję się na nie zbyt
słaba. Kiedy wygodniej mi jest grać rolę kogoś innego. Być protekcjonalną,
wzgardliwą i kryć się pod stosem zasłon. Wiem, że chcę Cię poznać choć wydajesz
się być taki niedostępny z tą wzgardą w oczach. Teraz jestem odważna, wiem, że
mogę się wygłupić, bo alkohol dostatecznie znieczulił moją dumę. Dlatego
odzywam się pierwsza i kiedy słyszę Twój głos mrużę ze zdziwieniem oczy, jest
taki mrukliwy i dzięki niemu moje ciało i myśli zaczynają wariować. Patrzysz na
mnie z góry, jesteś przecież taki wysoki, że aby móc Ciebie pocałować musiałbyś
się do mnie nachylić. Dlaczego myślę o tym, że chcę Ciebie pocałować? Przecież
nawet nie wiem jak masz na imię. Wdajesz się w dyskusję z moim wcześniejszym
towarzyszem. Rozmawiacie o piłce nożnej. To taki nudny i niekorzystny temat do
dyskusji.
- Grasz gdzieś? – pytam jakby od
niechcenia wtrącając się w rozmowę.
- Trochę na studiach.
- Studiujesz? Myślałam, że jesteś
w liceum. – śmiejesz się ze mnie ironicznie. Oblewam się rumieńcem, więc
spuszczam nieśmiało głowę. Dowiaduję się, że masz zwichniętą kostkę przez
niedawno odbyty mecz. Podnoszę moje niebieskie, wielkie oczy w górę i spotykam
Twój wzrok na mnie.
- Mam nadzieję, że mimo to uda mi
się dziś z Tobą zatańczyć. – mówię cicho a Ty odwracasz się ode mnie i udajesz,
że mnie nie słyszysz. „Co jest z Tobą nie tak?” – zastanawiam się w myślach.
Dlaczego Ty mnie nie widzisz? Przecież muszę w jakikolwiek sposób na Ciebie
zadziałać. Pochłonięty jesteś wszystkim ale nie mną. Przecież jestem tu właśnie
dla Ciebie, teraz stałeś się moim celem a im bardziej mnie lekceważysz tym
bardziej mam ochotę zawrócić Tobie w głowie. W końcu spojrzałeś się na mnie
łaskawie.
- Liczę na Ciebie – szepnęłam
zalotnie w dalszym ciągu wpatrując się w Twoje oczy. Jedyne czego pragnę w tym
momencie to mieć możliwość łapać Ciebie wzrokiem i przeszywać do reszty Twoją
dumę w oczach. Potrzebuję teraz Twojego zainteresowania a jak na złość Twoja
mina nie wyraża nic. Nie potrafię przewidzieć co zrobisz i jak mnie
potraktujesz. Stoję przed Tobą i zamarłam w oczekiwaniu. Kiedy już mam zamiar
odwrócić się i odejść Twoja dłoń po raz pierwszy dotyka mojej. Jej ciepło
ogrzewa moje zmarznięte palce. Nachylasz się powoli do mnie i szepczesz do ucha
mrukliwym tonem:
- To chodźmy na parkiet
koleżanko. – moje ciało obiega dreszcz podniecenia a Twoja dłoń splata się z
moją. Idziesz przodem ciągnąc mnie za sobą
Nie patrzę już na Ciebie. Moje oczy wirują po parkiecie i nawet nie
upewniam się czy idziesz za mną. Ktoś ciągnie mnie ku sobie. To Ty złapałeś
moją dłoń gwałtownie za przegub i przyciągnąłeś do siebie, teraz obejmujesz
moje wcięcie w talii i delikatnie poprawiasz grzywkę. Niesforne kosmyki okalają
moją twarz a Ty patrzysz mi prosto w moje oczy. Obracasz mną i znów dociskasz
do siebie. Dzielą nas milimetry. Podnieca mnie myśl Twojej bliskości i tego, że
nic o Tobie nie wiem. Nie znamy nawet swojego imienia. Zaczynamy tańczyć coraz
wolnej i wolniej. Czuję jak z każdą sekundą znajdujesz się bliżej moich ust,
coś mnie ku Tobie ciągnie, jest jakiś czynnik, który sprawia, że cały świat
wariuję a oddech staję się płytki i głośny mimo ogłuszającej nas muzyki.
Zaczynam Ciebie pragnąć nieznajomy mężczyzno. Nachylasz się bliżej i teraz
muskasz delikatnie moje usta swoimi. Roztrzaskujesz swoje ciepło na moich
wargach. Ledwo Ciebie czuję a jednak jesteś tak blisko mnie. Teraz Twój język
przejeżdża zmysłowo po moim podniebieniu. Oddaję się Twoim pocałunkom
Ktoś złapał moją dłoń, ale nie Ty. Teraz wiruję w nieznanych ramionach
na parkiecie i uśmiecham się szeroko. Moje biodra kołyszą się a piersi unoszą,
głowa odchyla się do tyłu kiedy śmieję się głośno. Nie widzę mojego partnera.
Jestem tylko ja i muzyka. Zagłusza moje myśli a alkohol sprawia, że sala wiruję.
Ulegam tej chwili, tonę w niej i nagle napotykam na Twój wzrok. Śledzisz moje
ruchy, Twoja ręka oparta na stole podtrzymuję głowę, mrużysz oczy i nawet się
nie uśmiechasz. Jesteś zachłanny mojego widoku, ignoruje Cię odwracając się.
Wiem, że się patrzysz, że o mnie myślisz. Ten taniec jest dla Ciebie. Partner
obraca mnie wokół siebie i przyciąga. Wyrywam się i schodzę z parkietu, chcę
iść do Ciebie. Po drodze zamaszystym ruchem łapię mój kieliszek z stołu i
przechodzę do Twojego rzędu. Siadam obok Ciebie z gracją.
- Podobało Ci się? – nalewam nam
wódki i podaję Tobie – czułam się obserwowana…
Milczysz i wznosisz ze mną toast.
- za co? – pytam zdawkowo.
- za udaną imprezę.
- za udaną imprezę Nieznajomy.
Ktoś podchodzi do mnie wyciągając rękę i prosi o taniec.
- wybacz, nie mam ochoty. –
odmawiam uprzejmie patrząc jak niepocieszony odchodzi od Naszego stolika.
Wstajesz i wyciągasz ku mnie swą dłoń. – a ze mną zatańczysz? – pytasz z
szelmowskim uśmieszkiem na twarzy. Znów czuję Twoje ręce i ponownie daję
prowadzić się na parkiet.
Wirujemy pośród innych par, okręcasz wokół siebie i przyciągasz. Stoję
tyłem do Ciebie, kołyszesz mnie spokojnie i czuję narastające Twoje
podniecenie, które odbija się przez cienki materiał mojej sukienki. Twój oddech
łapię na swoim obojczyku, Twoje dłonie na brzuchu a pocałunek na policzku.
Uwalniasz mnie spod swoich ramion i tańczysz po całości parkietu. Wszyscy
patrzą się na nas podziwiają synchronizację w Naszych ruchach. Nagle na
parkiecie zrobiło się pusto a DJ włączył wolną piosenkę. Pochwyciłeś mnie za
dłoń i przyciągnąłeś do siebie. Nasze ciała dzielą milimetry a moja głowa
spoczęła na Twoim ramieniu. Tulisz mnie teraz do siebie i przejeżdżasz dłonią
po sukience. W końcu zaczynamy rozmawiać, patrzysz się na mnie z zachwytem w
oczach. Karmisz się każdym moim słowem i co chwilę obdarzasz mnie pocałunkiem w
czoło. Przestałam mówić i wtuliłam się w Ciebie bardziej, kiedy znów
zamierzałam powiedzieć coś do Ciebie zamknąłeś mi usta pocałunkiem. Namiętnym i
gorącym całusem. Objęłam Twoją szyję dłońmi a Twe ręce powoli zjeżdżały ku moim
pośladka. Delikatna tkanina kiecki
pozwoliła Tobie wyczuć zarys stringów pod nią i pas pończoszek.
Oderwałeś się ode mnie i zacząłeś uśmiechać. Piosenka dobiega końca i znów Cię
opuszczam. Gubię Ciebie na kilka chwil. W szatni przeszukuję kieszenie kurtki i
wychodzę na papierosa. Taras oblegany jest przez ludzi a Ty stoisz na końcu
stopni schodów i czekasz na mnie. Przytakujesz głową potwierdzając, że chcesz
abym zeszła. Przeciskam się między resztę i już łapiesz mnie za rękę.
- nie pal dziewczyno, chcę poczuć
smak Twoich ust. – ofiarowujesz mi buziaka – zabieram Cię na spacer.
Krążymy rozmawiając i w końcu poznaję Twoje imię. Uwielbiam wypowiadać
je sobie w myślach, powtarzać każdą literkę i składać je w całość. Kroczę
trochę przed Tobą aż nagle czuję jak zatrzymujesz mnie chwytając za przegub
dłoni. Stoimy na opustoszałeś jezdni a Ty milczysz patrząc na mnie z góry. Zdejmujesz
kurtkę i zarzucasz ją na mnie. Stoisz teraz na samej koszuli.
- przecież mam marynarkę, nie
potrzebuję… - nie pozwalasz mi się wytłumaczyć, gdyż znów zanurzasz się w moich
wargach. Nagle odsuwasz mnie na chodnik z naprzeciwka nadjeżdża samochód.
Stoimy czekając aż odjedzie. Przed Nami otwiera się ciemna, wąska uliczka
jakiegoś gospodarstwa domowego. Niejednoznacznie dajemy sobie znak uległości i
już podążam za Tobą. Jest ciemno i widzę tylko zarys Twojej postaci, czuję
zimno w momencie kiedy przypierasz mnie do muru budynku i podnosisz nogę łapiąc
mnie za udo. Aksamitna sukienka osuwa się z łoskotem po pończochach. Twe palce dotykają mnie wywołując dreszcze,
masujesz moje udo a drugą ręką trzymasz moje starannie ułożone włosy. Kiedy
muskasz wargami całą moją twarz, Twoja dłoń przejeżdża stan pończoch i dotyka
tyłeczka. Palcami ściskasz go coraz mocniej i mocniej. Szepczesz mi do ucha:
- Perfekcyjne kształty
Nieznajoma. – koniuszkiem języka dotykasz małżowiny i napierasz na mnie
silniej. Twój przyjaciel jest w stanie gotowości a palce w tym momencie
odchylają moje majteczki. Głaszczesz mą przyjaciółkę ale nie penetrujesz jej
dłonią. Tylko męczysz mnie i bawisz się mną. Doprowadzasz mnie do szaleństwa a
jedyne czego pragnę to, byś włożył swoje zwinne palce do niej i poczuł moją
słodycz. Oddycham głęboko, całujesz mój dekolt i wąchasz mój zapach. Prostujesz
się i Twój nos wdycha woń moich włosów. Słyszę szelest Twojego oddechy, Twój
mruk zadowolenia i szept:
- Pięknie pachniesz. Twoje włosy
pachną tak owocowo. Tak ślicznie pachniesz. – mówisz spokojnie a zarazem
paranoicznie jakbyś właśnie stracił kontrolę nad sobą. W dalszym ciągu
delektujesz się moim zapachem. Zamarłam z podniecenia a moje ciało rozmiękło
się pod barwą Twojego ciepłego głosu.
Obracasz mnie pewnym ruchem do muru. Prawym policzkiem napieram na
ścianę a wargi zostają przegryzione przez zęby. Rozłożonymi rękoma dotykam
zimnej muru, palce zginają się i wbijają w niego z impetem pazurkami. Czuję z
każdym momentem narastające podniecenie, źrenice mi się rozszerzają i teraz
poznaję już kształty otaczającej mnie rzeczywistości. Ubolewam nad tym, że nie
mogę zobaczyć Ciebie, chciałabym, byś znów mnie pocałował, by Twe ciemne oczy
wpatrywały się we mnie zachłannie. Mimo to czuję Ciebie blisko, dotykiem do
mnie mówisz. Klękasz za mną i czuję jak dłonią unosisz materiał mojej sukienki,
zatrzymujesz go na wyprężonych plecach. Teraz masz przed sobą widok mojego
tyłeczka zakrytego skąpym sznurkiem majteczek, pończochy kończące się lekko
przed zaokrągleniem i 12 centymetrowe czarne szpilki jako ozdoba całości. Całujesz
moje pośladki a cisza jaka nastała między Nami pozwala mi na słyszenie każdego
szmeru Twojego podniecenia.
- rozłóż troszkę szerzej nóżki… -
prosisz jednocześnie chwytając boczne paski stringów. Bezszelestnie powoli
opuszczasz je na dół. Zatrzymują się na wysokości kolan a Ty nie staczasz ich
niżej. Masujesz wewnętrzną stronę mojego uda i bardziej zamaszyście gnieciesz prawy
pośladek. Palce podszczypujące moją nogę delikatnie masują teraz moją
łechtaczkę. Wylewam z siebie całą słodycz, krople mojego nektaru toczą się po
Twoich palcach, podniecenie osiąga zenitu.
- wypnij się bardziej kotko.
Pokaż jak to robią prawdziwe Kicie, przecież musisz być w tym dobra. Masz taką
piękną linię kręgosłupa – dłonią przejeżdżasz po wszystkich kręgach i
motywujesz mnie do obniżenia stanu miednicy. Słyszę jak cichy plask odbija się
o moje ciało, właśnie dostałam leciutkiego klapsa, który spowodował drgania na
moim ciele. Rozchylasz moje wargi i zaczynasz penetrować mnie swoim językiem.
Koniuszkiem pieścisz mój słaby punkcik, moja łechtaczka pulsuję, rośnie od
nabrzmienia krwią przepływającej do niej. Jest teraz taka delikatna i łatwa do
podrażnienia. Soki ściekają mi po udzie, po Twoich ustach, brodzie, szyi.
Jesteś wygłodniały i chcesz więcej. Wstajesz i obejmujesz mój brzuch, wyobrażam
sobie jak rżniesz się ze mną od tyłu a Ty w tym samym momencie penetrujesz
paluszkami moją ciasną cipkę. Nie bawisz się już w subtelność i takt, teraz
stałeś się zdobywcą, chcesz osiągnąć mój szczyt. Dołączasz drugi palec i
posuwasz mnie energicznie. Moje jęczenie odbija się echem o kamienice, nie
zważam uwagi na to, czy kogoś obudzimy po prostu oplatam się krzykiem rozkoszy.
Kiedy czuję, że zaczynasz pławić się w nektarach mojego owocu znów rozlega się
plask. Tym razem głośniejszy i intensywniejszy. Nie mogę pohamować już skowytu
namiętności. Zamykam oczy i błagam Cię o minetę. Ty jednak masz inne plany co
do mojej osoby.
- Zdejmuj stringi do końca, albo
je rozerwę i rzucę na ziemię – prostuję się i bez zginania kolan zsuwam je z
swoich kostek, moja wagina ujawnia się w całej okazałości a Ty dopowiadasz -
kręć teraz tyłkiem. Ciągle widzę Twój obraz tańczącej na parkiecie, pragnę
Twoich rozkołysanych bioder, byś tańczyła teraz dla mnie.
Zaczynam odpływać, dotykam swojej sukienki okrywającej
moje ciało, piersi łapię, odwracam się do Ciebie twarzą i przyparta do ściany
zatracam się w tańcu. Osuwam z ramion ramiączka. Sukienka upada z świstem na
ziemię. Mój czarny stanik więzi moje piesi, wiem, że zaraz się go pozbędziesz i
mimo, że na dworze nie jest najcieplej czuję się na tyle rozgrzana, że nie boję
się tego ruchu. Marzę o nim.
Znów mnie zaskakujesz, słyszę jak rozpinasz pasek spodni, jak opuszczasz
ich stan i łapiesz swoją męskość w dłonie. Onanizujesz się na mój widok,
obciągasz go z skórki, robisz to coraz szybciej i szybciej. Moja myśli wirują.
Odwracam się tyłem i schodzę na dół trzymając się ściany. Powietrze wydaję się
pachnieć seksem a Ty przybliżasz się do mnie, dotykasz mnie, przechylasz do
przodu i rozwierasz moje święte miejsce.
- Chcesz tego Nieznajoma? –
mruczysz mi do ucha – mogę Cię wziąć od tyłu i rżnąć się aż nie obudzisz
krzykiem połowy mieszkańców…?
- Zrób to, bo nie wytrzymam już
dłużej. Weź mnie.
Bez większego zastanowienia wchodzisz we mnie. Gwałtownie, mocno, wręcz
okrutnie penetrujesz moją mokrą koleżankę. Uderzamy o siebie porywczo, każdy
ruch zakończony jest plaskiem spoconych i zgrzanych ciał. Moje włosy wypadły z
ciasnego uczesania, teraz błądzą po mojej twarzy, przykleją się do moich
rumianych warg, wplątują się w Twoje dłonie, opadają na plecy. Z każdą minutą
słyszę jak świat cichnie przytłoczony przez Nasze stękanie. Zatopiłeś się w
moich odmętach i straciłeś panowanie nad sobą. Teraz widzę Twoją zaciekłość,
chęć ujarzmienia mnie i zniewolenia. Poddaję się Tobie w całości, możesz zrobić
ze mną cokolwiek zechcesz. Fala ciepła zalała moje ciało, sutki były twarde i
sterczące a Twój penis nieugięty w swym rytmie. Poczułam, że niedługo
dojdziemy, ciało moje odmówiło posłuszeństwa, nogi ugięły mi się w kolanach a
Twoje ruchy stawały się mocniejsze. Stawałam się coraz bardziej pasywna, więc
odwróciłeś mnie i spojrzeniem wyraziłam zgodę. Uklękłam przed Tobą i
pochwyciłam Twojego rycerza w swe zwinne palce, całowałam jego główkę, lizałam
a Ty ostatecznie dopchnąłeś mi go głęboko do gardła. Mało co się nie
zakrztusiłam, kiedy wylałeś na mnie swoje soki. Postawiłeś mnie na nogi,
obtarłeś moje usta i pocałowałeś w sam środek czoła. Okryłeś mnie starannie
swoją kurtką i zebrałeś resztę moich rzeczy pomagając mi się ubrać. To była
długa noc, pełna niezapomnianych wrażeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz