wtorek, 4 grudnia 2012

przygoda w lesie - opowiadanie erotyczne

śledź nas na facebooku i bądź na bieżąco:

      FACEBOOK 



W lesie

    Wziąłeś mnie dziś na spacer po lesie, zaczyna się wiosna, więc było dosyć ciepło. Promienie słońca gładziły Nasze jeszcze nie opalone twarze, Twoje splecione z moimi dłonie pachniały wilgocią jak liście wypuszczające pączki. Kręciłam się i opowiadałam o swoim przeżytym dniu z wielkim uśmiechem na twarzy, patrzyłam się w Ciebie swoimi oczyma i nie było w tym nic co uważane jest za nieprzyzwoite. Wziąłeś mnie dziś na spacer i był to najdłuższy i najlepszy spacer tej wiosny. Szliśmy wąską, piaszczystą aleją zachwycając się zapachem nadchodzących ciepłych dni, ciesząc się swoją obecnością. Nagle czas zatrzymał się w miejscu, cisza, która zapanowała w lesie pochłaniała każdą z Naszych myśli i kiedy zwariowana wykrzykiwałam swój zachwyt nad tym dniem Ty ścisnąłeś mocniej moją prawą rękę przyciągając mnie do siebie. Zobaczyłam Twój pragnący wzrok, wiedziałam, że w tym momencie płoniesz a Twoje jeansy stają się ciaśniejsze. Czułam to kiedy przylegałam do Ciebie całym ciałem, wyobraziłam sobie cóż za myśli przechodzą przez tę mądrą głowę. W tym momencie doskonale wiedziałam, że nie wrócę szybko do domu, że droga okaże się o wiele bardziej zawiła i długa. Cały las milczał i tylko świst Twojego przyśpieszonego oddechu wypełniał dziś mój krwiobieg. Twoje ręce drżały osuwając się po mojej kurtce, gładząc moje włosy. Nie liczy się nic... jest tylko ten wielki las, Nasze perfumy, Nasze usta. O Boże, słyszysz moje serce, które szaleję z rozkoszy. Kładziesz swoją rękę na moim policzku, przesuwasz rękę w tył mojej głowy, mierzwisz mi włosy, stoisz centymetr ode mnie, patrzysz tak namiętnie w moje oczy. Smyrasz mój nosek swoim i przysuwasz się bliżej i bliżej. Twoja pierś opiera się o moją, przesuwasz mnie ku tyłowi tak, że plecami ląduję na pobliskim drzewie. Nasze ręce splatają się ze sobą, policzki tulą się nawzajem a Twoje spodnie napierają na mnie gwałtowniej. Twój język smakuję moje perfumy.
- Boże, tak smakuje niebo... - mruczysz mi do ucha a ja zamykam oczy wplatając rękę w Twoje krótkie włosy, dociskając Twoje słodkie usta ku mojej szyi. Podgryzasz ją delikatnie zostawiając na niej znak Twojej przynależności - malutkie, słodkie malinki. Spoglądasz w moje wystraszone oczy. Rozpinasz moją kurtkę, charakterystyczny zgrzyt zamka przyprawia mnie o dreszcze. Moja kurtka leży na ziemi a Ty przybliżasz swoje usta ku moim delikatnie pieszcząc je językiem. Twoje ręce lądują na moich pośladkach wbijając w nie paznokcie. Podnoszę prawą nogę i oplatam się wokół Ciebie jak bluszcz o drzewo. Spójność między Nami sprawia, że zapominam się i całuję Ciebie namiętniej i agresywniej. Opuszki Twoich palców, które chcę znać na pamięć wywołują dreszcz kiedy ściskają delikatnie moje policzki. Poddajemy się rozkoszy, zamykając Nasze oczy. Twoja biała koszula pobrudzi się kiedy zrzucę ją na ziemię, ale nie dbam o to, bo mam ochotę rozpiąć ją guzik po guziku. Twój czarny płaszcz upadł na wilgotną trawę a Twoje zimne ręce zawędrowały pod moją bluzkę wywołując tym samym gęsią skórę na moich plecach, które teraz delikatnie ściskasz dłońmi. Zaczynam się rozluźniać pod ich magicznym dotykiem. Gdy jedna z Twoich dłoni masuje moje plecy drugą przytrzymujesz moją szyję oddychając prosto w mój prawy policzek, przekrzywiając trochę moją głowę szepczesz mi do ucha:
- Pożądam Ciebie jak nikt inny w świecie, Twojego smaku, Twoich ust i Twoich dłoni. - pochwyciłeś moją prawą rękę i pocałowałeś ją delikatnie swoimi wargami. Widziałam dokładnie ich zarys, gdy rozpływały się na mojej bladej skórze. Przysunąłeś ją ku swojej twarzy i niczym subtelne uderzenie wiatru musnąłeś mój nadgarstek swoim językiem zostawiając na mnie Twój mokry ślad. Odpinam Twój górny guzik a Ty w tym samym momencie wślizgujesz się dłonią między moje uda i masujesz poprzez spodnie moją waginę.
- jesteś wilgotna Maleństwo. - całujesz znów moją szyję zaciskając raz po raz na niej swoje wilgotne i ciepłe wargi. Twój oddech oplatający moje ciało, guzik za guzikiem i widzę Twój tors podnoszący się szybko znaczący o Twoim podnieceniu, które przelewasz w moją stronę jeszcze mocniej masując moją mokrą przyjaciółkę. Wysuwam koniuszek mojego języka i wędruję nim po Twojej małżowinie usznej zachwycając się Twoim  zadowolonym mrukiem. Twoje palce łapią moją bluzkę i podnosząc moje ręce ku górze zdejmujesz mi ją powoli. Kiedy tak stoję przyparta do drzewa w samym koronkowym staniku, spoglądasz łapczywie na wylewające się z niego piersi, na wystający prawy sutek sterczący i wołający Twoje spragnione wargi. Przyklękasz, łapiąc moje wcięcie swoimi zimnymi rękoma i zaczynasz lizać całością swojego ciepłego języka moje nabrzmiałe piersi. Ręce gniotą mój biust,  macając go sprawiasz wrażenie wygłodniałego ostrego traktowania. Okrężnym ruchem gwałtownie dotykasz je tak iż falują wymykając się spod Twoich spoconych rąk. Gdy zlizujesz ze mnie cały zapach potu i perfum jedną ręką rozpinasz swój rozporek wywołując tym samym u mnie stan tak wielkiej ekscytacji, iż zaczynam tonąć w swych sokach. Przygryzam się  w wargi zbyt mocno czując tym samym ból w prawym dolnym kąciku ust. Całujesz mnie w nie, krwawię a Ty zlizujesz smak mojej krwi sycąc się jej zapachem i metalicznym smakiem. Oddając się Twoim namiętnym pocałunkom czuję jak Twoje rozbiegane palce unoszą ku górze moje ramiączka i zsuwają je po moich ramionach, wędrujesz ku zapięciu i rozpinasz je sprawnie jedną dłonią, drugą zaś przytrzymujesz moją twarz i toniesz w moich oczach. Nie odrywając od nich wzroku zrzucasz mój biustonosz na ziemię. Próbuję odwrócić twarz od Twoich oczu, boję się tak bliskiego kontaktu z nimi, gdyż widzę w nich Twoje wszystkie myśli na mój temat, Twoje wszystkie pożądania i emocje. Kiedy pragnę się od Ciebie wyrwać Ty zaciskasz swoje palce na moich policzkach trochę bardziej i lewą ręką odpinasz guzik od swoich spodni. klękasz przede mną i całując mój płaski brzuszek mruczysz, dłońmi rozpinasz moje guziki od spodni, delikatnie wślizgujesz się ręką między moje uda i sprawdzasz wilgotność mojej waginy poprzez spodnie.
- jeszcze bardziej mokra i soczysta.
- zrób coś Szaleńcze. - mowie z zacięta miną. patrzysz na mnie z dołu i uśmiechasz się ironicznie. Wstajesz i próbujesz pocałować moje ucho a kiedy zamykam oczy zamiast czuć Twój język słyszę oddech napalonego mężczyzny. Masz go w garści, stabilnego i twardego. Twój oddech odbija się o taflę mojej zjeżonej skóry. Zaczynam spazmatycznie sapać a Ty przyśpieszasz tępo ujeżdżania go. Odwracam głowę w prawo a Ty wgryzasz się soczyście w miejsce tętnicy szyjnej i kąsasz ją tak, że doprowadzasz mnie tym samym do granic wytrzymałości. Swoją małą rączką pieszczę swoje piersi a drugą trzymam się drzewa, wbijając w  korę pazurki. Ześlizguję się dłonią ku brzuchowi i przekraczając stan moich spodni ląduję w swojej mokrej, soczystej i miękkiej dziurce. Ah, moje soki spływają po moich palcach, więc wyjmuje je teraz i wkładam je do twoich ust. Czujesz jej smak, czujesz jej zapach, czujesz moje podniecenie w sobie i jedyne o czym teraz myślisz jest chęć rozebrania mnie i wycałowania moich warg, zlizania z nich całej słodyczy, napojenie się mną. Zatopienie się we mnie, wchłonięcie mnie i ujarzmienie mnie. Tutaj, teraz, zaraz. Pod tym drzewem.
Wbijam paznokcie w Twoje plecy i drapię je zostawiając na nich znak Twojej uległości - soczyste zadrapania będące drogą ku rozkoszy. Twoje dłonie łapią moją głowę i muskasz moje czoło, szaleję z  rozkoszy pożądania.  pieścisz językiem moje usta, niedawno przegryziony kącik, który pod Twoim słodkim dotykiem szczypie delikatnie. Twoje dłonie wplecione w moje blond włosy natarczywie szarpią mnie ku Tobie, nie pozwalając na oderwanie moich ust od Twoich. Jednym palcem gładzisz moje plecy, zjeżdżając po linii kręgosłupa.  Odrywasz się ode mnie na moment i spoglądasz na mnie. Zauważasz wyostrzone brwi, rozbiegany, mętny wzrok próbujący uciekać przed Twoim, przybijasz mnie swoimi zielonymi oczyma ku drzewu sprawiając, że tak ciężko mi oddychać. Każdy mój gest, każde westchnięcie i każdy szept Twojego imienia wywołuje u Ciebie wzmożoną erekcję. Zdejmujesz moje spodnie i odwracasz mnie do siebie tyłem..
- wypnij się Skarbie, chcę podziwiać Twoje ciało.
- nie wiem czy powinniśmy. -  w tym samym momencie Twoja prawa ręka ląduję na moim pośladku wydobywając głośny plask mojej skóry. Klaps sprawił, że moja pupcia drga w obłędnym pożądaniu.
- oprzyj się pewnie o drzewo, rękoma oprzyj się i milcz.
- ale...
Odwracasz mnie tak szybko, że znów jestem do Ciebie przodem, dłonie duszą moją szyję a Twoje usta delektują się moimi wargami. Nie mogę odwzajemnić Twojego pocałunku, zaczynam się dusić z powodu braku tlenu, wtedy zwalniasz uścisk swoich palców i wpychasz mi język między wargi, przejeżdżając nim po moim podniebieniu. Biorę głęboki oddech i niepohamowanie zaczynam jęczeć.
- oprzyj się o drzewo i milcz. - posłusznie wypinam się do Ciebie a Ty klęcząc całujesz moje płatki po których toczą się soki podniecenia. Masujesz moją waginę całą dłonią w dalszym ciągu liżąc mnie i doprowadzając do stanu upojenia. Rozchylasz moje wargi i szukasz łechtaczki, która znaleziona i pieszczona Twoim dociskającym ją palcem sprawia, że me napoje spływają po Twojej brodzie i szyi. Wstajesz i nie licząc się z niczym rozwierasz moje wargi sromowe zachwycając się ich widokiem. Wiem, że zaraz będziemy pierdolić się do granic wytrzymałości, że zaraz poczuję Ciebie w sobie, zaciskam więc mocniej dłonie na korze.  Wchodzisz we mnie gwałtownie aż jęczę prosząc Ciebie byś tego nie robił, kiedy jednak go wyciągasz wiję się z rozkoszy błagając byś wdarł się we mnie mocniej i gwałtowniej. Z Twoim pierwszym pchnięciem bioder stałam się ciaśniejsza i pragnę Ciebie bardziej. Twojego dogłębnego spenetrowania mnie i niemożliwie długiej ekstazy. Czuję Ciebie, czuję, że wchodzisz do końca, przygryzam swoje nadgarstki u prawej dłoni, by nie jęczeć z bólu. Nasze ciała tworzą spójność, zatracamy się w sobie, uprawiamy seks w tantrycznym wręcz uniesieniu. Nie ma mnie tu a wszystko co się dzieje - dzieje się w moim ciele i duszy. Nie czuję lasu, ani chłodnego powietrza. tylko Ciebie, Twoje dłonie, Twoje ruchy, stałeś się wszystkim - prócz Ciebie nie ma teraz nic. Orgazm był ukoronowaniem Naszego stosunku, jednoczesne dojście na wyżynę rozkoszy sprawiło, że poczułam się wyzwolona pod objęciami Twoich ramion.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz